Krótka historia o Pedałach.



 Byli ze sobą około roku. Ona- panienka z domu, gdzie hajs to nie problem, przy dramatach niektórych o jej nawet nie wspomnę*. Lubiła kupować nowe ciuchy, jarała się wysokimi szpilkami, chociaż idę o zakład, że nigdy nie zainteresowała się modą i nie umiałaby wymienić nawet dziesięciu projektantów. Nie, nie była szafiarką*. Miała faceta. Sama wybierała mu ubrania, wiecie, spodnie-rurki, obcisłe koszule i muszka- bez żadnego podtekstu w kierunku Korwin- Mikkego.
 Dzisiaj randkuje z jakimś typem z bloków. Taki stereotypowy chłop- na tyłku dresy, na nogach shoxy, w ustach skręt a we krwi alkohol. Dzisiaj ona śmieje się ze swojego byłego, szydzi, że wygląda " jak pedał" w ubraniach, które nie tak dawno sama mu dobierała.
 Puenta? Chyba brak. Tyle tylko, że jakoś ostatnio, myśląc o niej, czuję tylko niesmak. Ciekawe czy jej były ma tak samo.


* Siemasz, Zioło.
* W ogóle to czy tylko dla mnie " szafiarka" brzmi jak jakaś wstydliwa choroba weneryczna? Już to widzę: spotkanie dwojga kumpli przy piwku i dialog:
- Stary, złapałem ostatnio szafiarkę
- Kuuuuurwa. Współczuję.
Unknown Web Developer

Mała ale wszędzie jej pełno. W wolnych chwilach podbija świat i bloguje... chwila, to chyba to samo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz